Pewnego razu z Towarzyszką Spożywania byłem w ZOO. Nagapiłem się – jak mawiał Jan Paweł Kapliński – na różnego gatunku zwierzęta. Pod koniec wędrówki spotkałem Jaka i kilka innych wołowych rarytasów – to przypomniało mi, że przez kilka ostatnich godzin nie spożywałem niczego konkretnego. Droga do przebycia nie była krótka, lecz zdecydowani jedynie na mięso, nie
Polsko-egipska impreza.
Grudzień 5, 2013